sobota, 9 lutego 2013

Chapter 1

-Sasukę, kocham Cię. 

Od wypowiedzenia tych słów minęło pięć lat. Sakura bardzo zmieniła się od tego czasu. Stała się silna psychicznie i fizycznie. Rozwinęła swoje umiejętności medyczne, przerosła nawet samą Tsunade. Zmieniła się też zewnętrznie. Zapuściła włosy, które teraz sięgają jej do bioder, nabrała krągłości jeśli chodzi o klatkę piersiową. Dwa lata temu jej rodzice zginęli w pożarze, który strawił ich cały dom i dobytek. Dokładne oględziny ruin posiadłości Haruno dowiodły, że ogień został specjalnie podłożony .. To nie był „nieszczęśliwy wypadek”. Sakura musiała szybko dojrzeć i postanowiła, że dowie się kto za tym stoi. Choć od tego czasu w jej sercu zagościło ziarenko nienawiści i żądzy zemsty, panowała nad tym i nie pozwalała na to, aby stała się taka jak Sasuke. Nie lubiła go. Ba, można śmiało stwierdzić , że go nie znosiła. Niedawno razem z Naruto i  Sai’em przyszło im się zmierzyć z młodym Uchihą. Wtedy dotarło do niej, że ten mężczyzna już nic dla niej nie znaczy. To nie był ten tajemniczy i chłodny chłopak którego pokochała, tylko maszyna do mordowania napędzana nienawiścią.
***
Słońce już górowało nad Konoha-Gakure.
Sakura jeszcze spała. Promienie słońca wpadały do jej pokoju wprost na twarz dziewczyny. Oczy różowowłosej powoli zaczęły się otwierać. Przeciągnęła się i poszła do łazienki, przemyła twarz wodą po czym się ubrała. Za 15 minut zaczynała zmianę w szpitalu więc musiała się pospieszyć. Jej oczom ukazał się duży, biały budynek a przed nim tabliczka z napisem „Szpital Konoha”. Różowowłosa wpadła do szpitala i przebrała się w strój pielęgniarki. Bardzo lubiła swoją pracę, choć postanowiła, że za parę lat gdy już zbierze więcej doświadczenia chce zostać lekarzem. Pomoc ludziom jest jej największym priorytetem. Czasem wyruszała na misje jako asystujący medic-ninja, ale wolała spokojny szpital niż walczyć wręcz i narażać życie.
-Dzień dobry Sakuro – powitała ją Michiko.
-A rzeczywiście dobry – odpowiedziała i uśmiechnęła się.
Michiko pracowała w szpitalnej recepcji. Miała 18 lat i była szczupłą i wysoką brunetką o czerwonych oczach. Sakura zajrzała w swój grafik. Właśnie musiała podać kroplówkę siedmioletniemu Shiro więc udała się do jego sali.
-Hej mały. – powitała go radośnie.
-Pani Haruno! – krzyknął radośnie i rzucił się na nią.
Dzieci ją kochały. Szczególnie mały Shiro, którego rodzice zginęli podczas wypadku. Sakura podłączyła chłopcu kroplówkę i dała zastrzyk dziewczynce z tej samej sali. Asystowała również przy dwóch operacjach. Dzień w pracy szybko zleciał. Słońce już zachodziło i dziewczyna udała się do domu. Wracała ciemnymi uliczkami Konohy, które jak na złość były opustoszałe.
-No kogo my tu mamy. Słodką pielęgniareczkę. – usłyszała .
Sakura szybko się odwróciła. Parę metrów za nią stało czterech dużych mężczyzn. Nie miała ochotę wdawać się w rozmowę z tymi typkami spod ciemnej gwiazdy więc odwróciła się do przodu i szybko ruszyła przed siebie. Zza zakrętu wyszła piątka  mężczyzn.
-Gdzie Ci się tak spieszy kochanie? – spytał jeden z nich.
Była otoczona. Jakby tego było mało to rozpoznała w mężczyznach jeden z groźniejszych gangów. Dziewięciu na jedną. Ona bez żadnej broni, oni wyposażeni w kastety, kije baseball’owe, noże i maczety.
-Po prostu świetnie. – pomyślała.
Banda zaczęła się do niej coraz bardziej zbliżać blokując jej wszystkie drogi ucieczki. Niebieskowłosy chłopak złapał ją za rękę.
-No choć mała, będziemy delikatni – powiedział i przyciągnął dziewczynę do siebie.
Sakura z całej siły uderzyła go w twarz i kopnęła po tym jak upadł.
-Ty mała suko. – wysyczał przez zęby.
Jakiś osiłek objął ją w pasie tak, że nie mogła się ruszyć. Jeden z bandy rozdarł jej koszulkę tak, że było widać jej stanik. Wszyscy się zaśmiali. Coś przeleciało przy twarzy dziewczyny. Obróciła głowę i zobaczyła kunai wbity w czoło faceta, który ją trzymał. Uścisk zaczął robić się coraz słabszy aż mężczyzna runął na ziemię. Sakura upadła i spojrzała w stronę, z której nadleciał kunai. Na dachu jednego z budynków stał mężczyzna w czarnym płaszczu. Nagle zniknął i znalazł się za jej plecami i zaatakował kolejnego z oprychów. Zaczął wyżynać członków gangu jeden, po drugim. Był tak szybki, że Sakura nie nadążała za jego ruchami. Parę sekund później wszyscy leżeli w kałużach krwi.
-Dz-Dziękuję za ratunek – wyjąkała zielonooka.
Postać w kapturze odwróciła się w jej stronę. Patrzyła na nią w bezruchu , po czym odwróciła się i zaczeła iść przed siebie.
-Hej! Poczekaj, kim jesteś? – spytała już bardziej śmiało Sakura.
-Nikim ważnym – odrzekł i zniknął.
Zielonooka wróciła do domu. Całą drogę rozmyślała nad tym co się dziś zdarzyło. Kim był ten mężczyzna w płaszczu? Czemu ją ratował?  Ten dzień ją przerósł.
-Dobrze, że jutro mam wolne – pomyślała i położyła się spać.
***
Tymczasem w bazie Akatsuki trwały narady.
-W tych ciężkich czasach w naszych szeregach potrzebujemy doświadczonego medic-ninja. Ponosimy za duże straty w członkach naszej organizacji. Pierwszy medyk, który przychodzi na myśl to Sakura Haruno. Niestety trzeba będzie ją zmusić aby wstąpiła do naszej organizacji. Jest z natury pomocna i honorowa więc to nie będzie proste. – orzekł Pain.
Wszyscy członkowie byli co do tego zgodni.
-Jeden z nas wyruszy jutro w kierunku Konohy i przyprowadzi ją do nas. Hmm.. Widzę, że wielu z was ma już przydzielone misje. No to inaczej, kto nie ma co robić jutro ?
-Ja. – odpowiedział rudowłosy.
-Świetnie. Więc o świcie udaj się do Wioski Liścia i sprowadź tą dziewczynę. – powiedział Pain i rzucił w jego kierunku zdjęcie Sakury.
Sasori ruszył w kierunku swojego pokoju.
-Aha! Jeszcze jedno. Dziewczyna ma być żywa, jasne?
-Postaram się. – odrzekł i uśmiechnął się sadystycznie. 
***
Sakura jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej dotychczasowe życie niedługo wywróci się do góry nogami. Wszystko przez jedną decyzję, na którą nie miała wpływu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz